Stoję przed drzwiami sali konferencyjnej i usiłuję uspokoić przyspieszony oddech. Strzepuję ręką niewidzialny pyłek ze spódnicy i poprawiam upięty wysoko kok. Robię głęboki wdech i w końcu naciskam klamkę.
Kiedy wchodzę, rozmowy cichną, a wszystkie twarze w jednej chwili zwracają się w moją stronę. Stoję przerażona, nie mogąc wydobyć z siebie głosu ani zrobić choćby najmniejszego kroku w kierunku stołu. Rozglądam się niepewnie, zastanawiając się, kto przyszedł, żeby zobaczyć moją porażkę. Widzę Potterowca, który zawsze chętnie służył pomocą, i Arty, która czytała moje wypociny, kiedy tylko prosiłam. Jest Wergerka, która zachwycała się moim stylem i wytykała błędy, Kamila, która miała mnie zjechać, a w końcu tylko się zachwyciła, Magda - ta, co zawsze jest przy mnie, nawet kiedy jestem zupełnie niepoczytalne, i jeszcze kilka innych osób, których imion nie pamiętam. Czuję, że zaraz ich rozczaruję. A może niektórzy poczują mściwą satysfakcję, że w końcu się poddałam?
W końcu udaje mi się ruszyć i podejść do stołu. Kładę na nim teczkę z opowiadaniem i wygładzam rękawy białej koszuli. Spoglądam jeszcze raz na wszystkie twarze.
- Rezygnuję - szepczę, ale chyba mnie nie słyszą, więc powtarzam głośniej. - Rezygnuję.
Ktoś pyta dlaczego, a ja przez chwilę nie umiem wydobyć z siebie głosu.
- Bo już nie potrafię tego pisać. Kiedy tylko siadam, żeby naskrobać kolejny rozdział, ogarnia mnie jakaś dziwna niemoc i nie potrafię wystukać na klawiaturze nawet jednego sensownego zdania. Ot, dlaczego - mówię z goryczą.
Do moich oczu cisną się łzy, więc rzucam tylko: "Żegnajcie." i szybko wychodzę z sali, trzaskając drzwiami.
______________
Więc... Żegnajcie wierni i niewierni czytelnicy. Nigdy nie zapomnę ciepłych słów, które otrzymałam w zamian za moją pracę i pomocnych uwag, które pomogły mi doskonalić styl.
Może kiedyś jeszcze się spotkamy, ale nie teraz, nie tutaj.
Pozdrawiam ciepło, Karo/Naisse/AGirlWhoIsNotNormal
"Nie! Nie zgadzam się!" - chciałam krzyknąć, ale ostatecznie się zamknęłam. To TWÓJ wybór. Wierzę, że kiedyś powrócisz. Jak nie na blogu, to być może w powieści...? Pamiętaj tylko o jednym - masz talent. Potrafisz zagrać na ludzkich emocjach. Od twoich notek przebiegały mi ciarki po plecach. Mała, jesteś wielka. Mam nadzieję, że ta blokada, ta niemoc, kiedyś ci przejdzie... i podbijesz świat i serca setek tysięcy osób... No nic, to na tyle. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńCillianna
Miło, że ktoś jeszcze tu zagląda.
UsuńJa przez całe wakacje miałam nadzieję, że to tylko chwilowe, ale po powrocie do domu odkryłam, że nie potrafię skończyć NIC, co zaczynam pisać.
Dziękuję, że tak mocno we mnie wierzysz i masz o moim stylu tak dobre zdanie.
Karo
Jeśli jesteś mistrzem czegoś czego nie lubisz, nie rób tego. Jeśli czegoś nie potrafisz, ale spędzasz przy tym dużo czasu i wysiłku żeby wyszło, nie rób tego. Poświęcenie dla przyjaciół to wyjątek. Osoby które w najmniejszym stopniu pchają cię do poświęcenia, to nie przyjaciele. Nie jestem twoim przyjacielem.
OdpowiedzUsuńCóż mam powiedzieć? Wspaniale piszesz szkoda, że to już koniec. Masz talent tylko widzę, że weny brak. Żegnaj, może jeszcze kiedyś się spotkamy...
OdpowiedzUsuńInfinity miała wrażenie, że nikt jej nie rozpoznawał w tłumie i miała rację. Zmiana nazwy z Wergerki dała jej odrobinę anonimowości.
OdpowiedzUsuńSłysząc gorzkie słowa autorki, zasłoniła twarz kaskadą włosów i nie powiedziała nic. Nie zaprotestowała. Ludzie byli osłupieni, po sali rozeszły się jadowite pomruki i rozżalone szepty.
Autorka stała przez chwilę bez ruchu, po czym opuściła pomieszczenie szybkim krokiem. Infinity niewiele myśląc wstała i wyszła za nią, pchając przy tym ciężkie drzwi. Rozejrzała się na boki i gdyby nie spostrzegawczość, nie dostrzegłaby nawet postaci znikającej za rogiem. Od razu ruszyła w wyznaczonym sobie kierunku, napotykając za ścianą siedzącą na oknie postać.
– Nie masz co się martwić – powiedziała spokojnie, podchodząc bliżej. Powoli, jakby bała się, że spłoszy dziewczynę niczym strachliwe zwierzę.
– Zawiodłam was. Wszystkich. Chociaż większość zapewne tylko czekała na mój upadek.
– To twoja decyzja, Naisse, ale pamiętaj, by nie rezygnować z czegoś, w czym jesteś dobra. Zrób sobie przerwę, wena bowiem to wredna suka, która potrafi odejść i już nigdy nie wrócić. Trzeba nauczyć się żyć bez niej. Zmień otoczenie, rzuć to wszystko i zacznij pisać co innego.
Naisse patrzyła na Infinity smutnym wzrokiem i wydawało się, że chciała powiedzieć coś jeszcze.
– Może kiedyś się jeszcze spotkamy – przerwała jej Infinity, uśmiechając się szeroko. Zrobiła krok do tyłu, obróciła się wokół własnej osi, pomachała dziewczynie i odeszła powoli. – Powodzenia!
Nikt jej nigdy więcej nie widział w budynku Bloggera.